Tłumaczonko

środa, 11 lutego 2015

Kocia Noc cz.4

Decyzja 

 Ciel i Sebastian. Przechyliłam lekko głowę i uśmiechnęłam się. Byłam dość zmieszana ale moja natura była silniejsza. Spuściłam głowę po czym chwiejnie wstałam. Popatrzyłam na nich spode łba i ruszyłam przed siebie. Miałam ochotę zabić gówniarza ale jego sługus mi przeszkodził. Złapał mnie za nadgarstek i unieruchomił go za moimi plecami. Wiedziałam że jeśli chcę dostać się do Ciela muszę najpierw wygrać z Sebastianem. Wolną ręką złapałam go za głowę i szarpnęłam do przodu. Gdy uścisk na moim nadgarstku stał się słabszy wyszarpnęłam go i szybko oddaliłam się od napastnika. Gdy znów na niego spojrzałam ujrzałam oczy prawdziwego demona.

 W tamtym momencie moje usta rozłożyły się w szeroki uśmiech i pomyślałam: „Teraz się dopiero zacznie”. Oboje ruszyliśmy na siebie. Walka toczyła się bardzo szybko jednak szanse były wyrównane. Tym bardziej że większość ciosów nie dosięgała celu. Dlatego postanowiłam trochę zwolnić i dać się „złapać”. Sebastian podciął mi nogi o czym przygwoździł do ziemi. Spojrzałam się na niego z szaleńczym uśmiechem po czym zapytałam.
-Myślisz, że to koniec ?
 Wpadł w moje sidła. Zmieniłam się w małego kociaka by uwolnić się z objęć. Po czym znów przybrałam ludzką postać i walnęłam go butem w twarz. Padł na plecy, a ja korzystając z okazji unieruchomiłam mu ręce przytrzymując je nad jego głową. Wyostrzone pazury rysowały krwawe ślady na jego śliczniutkiej twarzy. W tym czasie wpadłam na pomysł wpadłam na pomysł.
-A co się stanie jeśli odetnę ci rękę z znakiem paktu? Będzie nie ważny? – spytałam z ciekawością. Po czym spojrzałam na dzieciaka. Był zaniepokojony przebiegiem sytuacji.
 -Nie waż się go skrzywdzić – powiedział ze wstrętem w głosie sługa ignorując moje wcześniejsze pytania.
-Nie martw się najpierw zabiję ciebie, nie będziesz widział jak go torturuje – powiedziałam z złośliwym uśmieszkiem.
 Widać było, że wiadomość o torturowaniu JEGO Panicza poruszyła go i zmusiła do działania. Próbował zmienić pozycję i zrzucić mnie z siebie jednak mimo, że udało mu się to, to i tak zaraz wróciliśmy do poprzedniej pozycji. Wiedziałam, że zaraz weźmie tą walkę na poważnie i zamieni się w demona. Przygryzłam wargę po czym znów zerknęłam na Ciela. Miał zaciśnięte zęby, a oczy przepełniony gniewem. Ale ujrzałam też coś innego … jakbym mogła to nazwać? Nienawiść? Nie raczej strach ale przed czym? Zaciekawiło mnie to i postanowiłam coś sprawdzić. Nachyliłam się nad twarzą Sebastiana i namiętnie go pocałowałam. Po krótkiej chwili spojrzałam na jednego i drugiego, a to co ujrzałam zszokowało mnie. Na twarzy sługi było widać tylko niesmak jednak mina Ciela mnie rozbawiła. Ewidentnie był wściekły ale też i zazdrosny. Nie mogłam się powstrzymać od gromkiego śmiechu. Tak naprawdę nie podejrzewałam go o zakochanie się w demonie. Przez śmiech zwolniłam uścisk co spowodowało, że Sebastian uwolnił się i przygwoździł do ziemi. Jednak przy tym popełnił pewien błąd, a mianowicie otworzył ranę na ramieniu. Krew zaczęła się rozlewać, a chwilę później wisiał na pobliskiej ścianie przywiązany czarną mgłą. Niespiesznie wstałam i popatrzyłam na niego. 
-Pobawiłabym się jeszcze z tb ale ja i Ciel mamy jeszcze do pogadania – powiedziałam i ruszyłam w stronę Ciela. Wyciągnął pistolet i zaczął we mnie strzelać jednak żadna z kul mnie nie trafiła.
-Zostaw go! – krzyczał Sebastian i dziką wściekłością szarpiąc się z mgłą.
 Cielowi skończyły się już naboje, a ja stałam nie cały metr od niego. Przykucnęłam naprzeciwko niego i zapytałam:
-Wiesz, że to się nie uda prawda? Nie ma możliwości by demon zakochał się w człowieku – spojrzał na mnie.
 -Nic o nim nie wiesz więc przestań pieprzyć – odpowiedział gniewnie.
-Nie wiesz w co się pakujesz… - powiedziałam. Sebastian już się uwolnił i ruszył w naszym kierunku. Rzuciłam jeszcze zanim zniknęłam w cieniu. – On nie wie co to miłość. Demon momentalnie pojawił się koło panicza. Z dziką furią rozglądał się wokół. Jednak nie mógł mnie dostrzec. Po chwili zaniechał poczynań i uklękną przed Cielem. Uważnie przyglądał się mu by sprawdzić czy nie doznał żadnych ran. Robił to z niebywałą troską jednak zaraz potem wstał z niewzruszoną miną.
 -Wracamy – zażądał sługa.
 Ciel ruszył za nim posłusznie oraz ja schowana w jego cieniu. Znów szliśmy obskurnym mokrym tunelem. Był straszliwie stromy. Po dość nie długim czasie dotarliśmy do drewnianych dwuskrzydłowych drzwi. Sebastian pchną je lekko, a te się roztwarły. Była to ta sama chatka do której wcześniej przyszliśmy. Była tak samo ciemna i obskurna jak na początku. Ruszyliśmy przez drzwi wyjściowe i NARESZCIE mogłam odetchnąć świeżym powietrzem. Przed chatką stał już powóz. Ja z Cielem weszliśmy do środka, a chwilę później ruszyliśmy w drogę. Po wielu godzinach jazdy dotarliśmy do willi Pantomhiv’ów. Panicz szybkim krokiem ruszył do drzwi domu. Ja natomiast zatrzymałam się przed drzwiami wejściowymi. Nie miałam prawa iść dalej, nie po tym jak potraktowałam pana tego domostwa. Po chwili pojawił się Sebastian, stanął obok mnie i zapytał:
-Będziesz tak stać? – milczałam na co on powiedział. – Jeśli zamierzasz zostać na dworze proszę bardzo ale nie zastawiaj wejścia.
 -Nie mam prawa… – szepnęłam ledwo słyszalnie.
-Nie zabiłem cię tylko dlatego, że on tego nie chciał. To był test na twoją lojalność.
-Zdałam? – spytałam podnosząc wzrok i wpatrując się w jego twarz smutno.
-A jak myślisz? - Po tych słowach ruszył do środka zostawiając otwarte drzwi. Stałam tam zastanawiając się co mam robić dalej? Wejść czy odejść? Miałam mętlik w głowie. Lecz po krótkim namyśle uznałam, że zostanę przynajmniej na trochę.