Witam^^
Oto kolejna część dj z Kuroshitsuji mam nadzieję że wam się spodoba... Chciałam też z góry przeprosić za nie dodawanie postów ale jeśli nie mam weny to po prostu nie piszę... Miłego czytania ^^
Kocia Noc cz.2
Podróż
Od mojego zamieszkania tutaj minęły
2 miesiące. Przez ten czas moje relacje z Paniczem
lekko się poprawiły. Uznał mnie za ochroniarza i już nie
jest tak negatywnie do mnie nastawiony często razem przesiadujemy, a raczej on
wypełnia papiery ja natomiast wyleguje się na kanapie. Jeżeli chodzi o resztę
domowników to uważam że są sympatyczni. Nawet zdążyłam zaprzyjaźnić z nimi
zaprzyjaźnić a szczególnie z Sebastianem. Nikt mnie tak nie rozpieszcza jak on ♥. Ciągle
mnie pielęgnuje i zabawia.
Wracając
do teraźniejszości dzisiaj też siedzę z Cielem szczerze nie spotkałam jeszcze
tak nudnej osoby. Ciągle tylko siedzi za tym swoim biurkiem i siedzi
wypełniając bezsensowne papiery. A gdy tylko próbuję zagadać albo totalnie mnie
ignoruje albo mówi żebym się uciszyła. Czasem byłam bliska złapania depresji
jak można tak bezinteresownie podchodzić do mnie!? Jedynym plusem siedzenia z
nim było to że nie musiałam ganiać za Sebą. Gdy miał jakąś sprawę sam
przychodził i przy okazji troszeczkę się ze mną bawił.
Znudzona bezczynnym siedzeniem z tym nudziarzem zamierzałam
wyjść na dwór lecz w tym
momencie
do pokoju wszedł Sebcio. Oczywiście od razu się na niego rzuciłam, a on nawet
nie drgną mimo, że wisiała na nim nie lekka dziewczyna. Pogłaskał mnie
rozczochrując upięte włosy i podszedł do Ciela.
-Przyszedł list od Panienki Elizabeth – powiedział łagodnie podając list.
-Co jej się stało zawsze wparowywała bez zapowiedzi … - mrukną pod nosem Ciel odbierając list i otwierając go.
-Przyszedł list od Panienki Elizabeth – powiedział łagodnie podając list.
-Co jej się stało zawsze wparowywała bez zapowiedzi … - mrukną pod nosem Ciel odbierając list i otwierając go.
Czytał po cichu ewidentnie znudzony treścią ale gdy doszedł
do końca jego emocje uległy
zmianie.
Był to lekki uśmieszek jakiego nie często można było zobaczyć na tej wiecznie
niewzruszonej twarzy. Zaciekawiona przeniosłam się z kamerdynera na oparcie
krzesła Panicza. Niestety nie zdążyłam zbyt wiele przeczytać bo skubany zgiął
kartkę wpół i wbił we mnie gniewne spojrzenie. Jednak udało mi się uchwycić
parę słów: „Wykonałam zadanie[…]czekamy na twój przyjazd”. Nie wiedziałam o co
chodzi i wyglądało że nikt nie chce mnie wtajemniczyć więc udałam ze daje za
wygraną. Rzuciłam się na Sebę zmieniając postać i wdrapując się na jego głowę
udając urażoną.
Wkrótce po tym Kamerdyner i jego Pan oznajmili że wyjeżdżają
na jakiś czas. Oczywiście nie
zamierzałam zostawić ich samych i przed samym
wyjazdem wspięłam się na dach w formie kota. Lecz podczas jazdy strasznie tam
wiało wiec przemieniając się w człowieka zeszłam niżej do wnętrza karety. Ja
sobie kulturalnie wchodzę przez drzwiczki, a Ciel wbija we mnie wzrok zabójcy.
-Sebastianie!
– krzyknął, a powóz momentalnie się zatrzymał. Po chwili kamerdyner otworzył drzwiczki,
a ja niemal wypadłam. – Możesz mi powiedzieć co ona tu robi!? – Sebastian
spojrzał zdezorientowany na mnie i chyba nie za bardzo wiedział co odpowiedzieć
młodemu Paniczowi. Jednak nie mogłam zrzucić odpowiedzialności na Sebastiana i
odpowiedziałam za niego.
-On nie ma z tym nic wspólnego! Olewacie mnie chociaż zobowiązałam się Cię chronić! Jak mam to robić skoro ufasz tylko jemu – wskazałam na Sebastiana dzielnie wytrzymując spojrzenie Ciela.
-On nie ma z tym nic wspólnego! Olewacie mnie chociaż zobowiązałam się Cię chronić! Jak mam to robić skoro ufasz tylko jemu – wskazałam na Sebastiana dzielnie wytrzymując spojrzenie Ciela.
Spodziewałam
się, że podejdzie i mnie uderzy dlatego spuściłam wzrok ale nic z tych rzeczy.
Zrobił coś czego bym się po nim nie spodziewała. Przejechał delikatnie po
konturach mojej twarzy zatrzymując się na brodzie i podnosząc ją tak bym
spojrzała mu w twarz. Uśmiechał się lekko jednak jego oczy przepełniała złość.
Po chwili przybliżył swoją twarz do mojej i szepną coś w stylu: „Wracaj do
rezydencji”. Nie jestem pewna, bo nagle mnie przyćmiło i przed oczami pojawiły
się obrazy. Palący się dom, śmierć, tortury i … jego samego. Przerażonego,
błagającego o pomoc. Łzy popłynęły po policzkach, a obrazy zniknęły. Przede mną
znów pojawił się Ciel lecz teraz był lekko zmieszany. Moje łzy musiały go
zdezorientować. Nie przejęłam się tym po prostu go przytuliłam i wyszeptałam: „Tak bardzo Ci współczuje … musiałeś przez tyle
przejść … tyle wycierpieć … ich śmierć musiała być dla ciebie straszna”.
Poczułam jak się porusza i nagle przy mojej szyi pojawiło się ostrze, a przy
uchu usłyszałam: „Skąd to wiesz?”.
Nie przejęłam się zbytnio tą groźbą i przytuliłam się mocniej. Ostrze nacięło
mi skórę i z szyi poleciała strużka krwi kapiąc na ziemię. Po chwili z owych
miejsc zaczęła sączyć się czarna mgła. Poczułam jak Sebastian chwyta mnie za
ramie i szybkim, zdecydowanym ruchem odciąga od Ciela i podniósł za gardło.
Widziałam, że nie chce minie zabijać ale ważniejsze było dla niego dobro jego
panicza. Uśmiechnęłam się pogodzona z faktem, że zaraz zginę.
-Czekaj! Nie zabijaj jej! – krzyknął niespodziewanie Ciel. – Może się nam jeszcze przydać.
Sebastian powoli opuścił mnie na ziemię. Nie czułam żadnych emocji ani ulgi ani gniewu po prostu nic. Powoli podeszłam do młodego Panicza i prześlizgnęłam się koło niego do środka powozu. Tym samym dając do zrozumienia, że chcę pogadać. Ciel dał znak Sebastianowi, zamkną drzwi i usiadł naprzeciwko mnie. Kareta ruszyła a my pogrążeni w głuchej ciszy siedzieliśmy w bezruchu on wpatrując się we mnie a ja bezmyślnie patrzyłam jak krajobraz zmienia się wraz z ruchem pojazdu.
-Czekaj! Nie zabijaj jej! – krzyknął niespodziewanie Ciel. – Może się nam jeszcze przydać.
Sebastian powoli opuścił mnie na ziemię. Nie czułam żadnych emocji ani ulgi ani gniewu po prostu nic. Powoli podeszłam do młodego Panicza i prześlizgnęłam się koło niego do środka powozu. Tym samym dając do zrozumienia, że chcę pogadać. Ciel dał znak Sebastianowi, zamkną drzwi i usiadł naprzeciwko mnie. Kareta ruszyła a my pogrążeni w głuchej ciszy siedzieliśmy w bezruchu on wpatrując się we mnie a ja bezmyślnie patrzyłam jak krajobraz zmienia się wraz z ruchem pojazdu.
-Skąd
to wiedziałaś? Kim tak naprawdę jesteś? Po co … - zaczął jednak mu przerwałam.
-Zobaczyłam
to gdy tylko spojrzałam w twoje oczy … Nie wiem jak to się stało pierwszy raz
mi się to przytrafiło – odparłam od niechcenia wciąż wpatrzona w okno.
-Myślisz,
że ci uwierzę ? – spytał uśmiechając się z pogardą.
-Skoro
mi nie wierzysz to dlaczego wciąż trzymasz mnie przy życiu? – spojrzałam na
niego tym samym pustym wzrokiem co wcześniej.
-Ten
wzrok … przypominasz mi starego mnie…
-Nie
jesteśmy do siebie podobni – przerwałam mu a w moich oczach zabłysły iskry. –
Nie jestem takim nudziarzem.
Resztę
drogi przebyliśmy w milczeniu. On pogrążony w swoich przemyśleniach ja nie
mająca ochoty poruszać jakiegokolwiek tematu. Dopiero gdy powóz się zatrzymał
odezwał się do mnie a raczej mrukną żebym szła za nim. Drzwiczki się otworzyły i wraz z Cielem
ruszyliśmy do przodu. On na przedzie ja zaraz za nim na równi z Sebastianem.
Zaczęłam się rozglądać jednak jedyne co zobaczyłam to ciemny, gęsty las.
Szliśmy jakiś czas gdy nagle w gęstwinie zaczął pojawiać się zarys starej
drewnianej chatki. Zdziwiona popatrzyłam na Sebastiana lecz on nieprzerwanie
patrzył przed siebie. Zdezorientowana szłam dalej gdy nagle za drzew
wystrzeliły kunai’e. Od razu rzuciłam
się w stronę Panicza by go chronić jednak okazało się, że zanim ostrze zdążyły
zbliżyć się na tyle by nas skrzywdzić Sebastian złapał je wszystkie i odrzucił
jakby nigdy nic. Po chwili było słychać stłumione jęki. Ewidentnie musiał ich
trafić. Jednak nie wszystkich bo po chwili byliśmy już otoczeni nie małą grupą
ninja. Nie czekając na ich ruch Seba ruszył do boju. Już chciałam do niego
dołączyć Ciel złapał mnie za rękaw i powiedział: „Chodź przydasz mi się”. Jednak gdy zobaczył, że paterze na
kamerdynera dodał: „Dojdzie do nas
później”. Nie ociągając się ruszyliśmy dalej. Tym razem ja szłam pierwsza
tarasując drogę, a on za mną nie oddalając się specjalnie. Tak szczerze to po
chwili prawie o nim zapomniałam … rzuciłam się w wir walki. Nigdy nie walczyłam
jednak czułam, że jestem do tego stworzona. Jednak moja wolność nie trwała
długo. Katem oka zobaczyła jak jeden z wrogów biegnie prosto na Ciela. Od razu
ruszyłam w ich stronę. Jednak gdy zdałam sobie sprawę z tego że nie dam rady
dobiec na czas stanęłam w miejscu. Moje tęczówki zrobiły się złote, a źrenice cienkie
jak igła. Chciałam odwrócić uwagę wroga jednak to co zrobiłam przeszło moje
najśmielsze oczekiwania. Zaparłam się nogami i ryknęłam głosem tysiąca lwów
tworząc fale dźwiękową. Fala przeszła przez Ciela nic mu nie robiąc jednak
każdy wróg stojący w zasięgu 17m padł bezwładnie na ziemię. Byłam
zdezorientowałam jednak nie tracąc czasu ruszyłam do młodego Panicza. I tam
przeżyłam kolejną niespodziankę zmieniając się w kota urosłam o jakieś 12m. Nie
miałam pojęcia jak to się w ogóle stało. Nigdy nie miałam takich umiejętności. Wzięłam
głęboki wdech po czym wrzuciłam Ciela na grzbiet i ruszyłam do drewnianej
chatki.
W tej formie nie trwało to długo. Po kilku sekundach już byliśmy na
miejscu. Znów zmieniona w człowieka ruszyłam w stronę drzwi u boku Panicza. Jednak
gdy mieliśmy już pociągnąć za klamkę usłyszałam szelest i odruchowo zasłoniłam
mojego Pana. Lecz za chwilę za drzew wyszedł Sebastian. Odetchnęłam z ulgą
uśmiechając się lekko. Wreszcie w pełnym składzie pojawiliśmy się w środku
domku. Był ciemny, a jedyne światło jakie oświetlało to pomieszczenie było z
otwartych drzwi którymi weszliśmy. Nie czekając dłużej ruszyliśmy wgłąb. Miałam złe przeczucie co do tej chatki. Nie myliłam się gdy weszliśmy już wystarczająco daleko drzwi zatrzasnęły się, a światło zapaliło się oślepiając nas niebywałą jasnością.